Ilu języków jednocześnie można uczyć swoje dziecko i gdzie jest granica tego obłędu? – takie pytanie nasunęło mi się nie tyle po lekturze artykułu Agi Basty, co raczej po lekturze komentarzy pod tym artykułem na jednej z grup FB. Córeczka Agi, aktualnie trochę ponad trzyletnia, jest pięciojęzyczna. Nie wszystkie języki zna jednakowo dobrze, ale w każdym z nich ma możliwość rozwijania się i komunikacji. Źródłem umiejętności językowych dziewczynki są rozmawiający z nią rodzice, w szczególności chyba mama przy aktywnym wsparciu taty, oraz wszelkie książeczki, gry, zabawy, karty obrazkowe oraz programy edukacyjne na DVD i online. I tak się niedawno Aga pochwaliła ich wspólnym sukcesem i wrzuciła do sieci niemało materiałów…
-
-
Wychowanie dwujęzyczne – skąd te wszystkie obawy?
Jak w temacie: dlaczego w społeczeństwie, w którym większość dorosłych zna przynajmniej jeden język obcy na poziomie pozwalającym na jako tako poprawną komunikację, jest tak mało dzieci dwujęzycznych? Dlaczego tak boimy się dwujęzycznego wychowania i czekamy, aż nauczyciele w przedszkolach i szkołach nauczą nasze dziecko angielskiego? Dlaczego sami uzbrojeni w tę bezcenną umiejętność nie przekazujemy jej naszym dzieciom? Niezmiernie mnie to wciąż i wciąż zadziwia, bo gdy miała przyjść na świat moja córka, wychowanie dwujęzyczne było dla mnie oczywistością. Nie pomysłem, nie fanaberią, ale oczywistością. Nieraz zastanawiałam się, skąd bierze się u rodziców ten opór. Refleksji naszło mnie kilka, co poskutkowało niniejszym wpisem. Chciałabym wszystkie wątpliwości rozwiać, mam nadzieję, że…
-
Gdy dziecko ogłasza strajk i nie chce być dwujęzyczne, trzeba pokonać je sprytem.
Znajomość języków obcych u dzieci jest nie tylko marzeniem wielu rodziców. W czasach, kiedy cały świat stoi otworem i zaprasza, by go poznawać, umiejętność porozumiewania się ludzi ze sobą jest wręcz miłą koniecznością. Z troską i zaangażowaniem więc stajemy na głowie, żeby nasi milusińscy od najmłodszych lat wzrastali w klimacie dwujęzyczności i wielojęzyczności, kupujemy książeczki, układanki, wspieramy się na forach i serwisach społecznościowych, wymieniamy się doświadczeniem i motywujemy wzajemnie. O ile jednak wdrażamy drugi i trzeci język już na początku życia dziecka, nie stanowi to większego problemu (o tym, jak zaczynałam, pisałam już kiedyś TUTAJ). Dla malucha różnorodność językowa jest wtedy zupełnie naturalna i w swoim czasie dzieciaczek taki zaczyna…
-
Dwujęzyczność zamierzona: braki językowe rodziców i ich negatywne skutki dla dzieci.
Wpis ten powstał w odpowiedzi na kilka krytycznych głosów przy okazji opublikowanego przeze mnie wcześniejszego posta dotyczącego kompetencji językowych rodziców chcących wychowywać dwujęzyczne dziecko. W przypadku dwujęzyczności zamierzonej, która jest głównym tematem na tym blogu, obawy rodziców wydają się być uzasadnione. Każdy przecież chce dla dziecka jak najlepiej. Przypomnijmy: o dwujęzyczności zamierzonej (nienatywnej) mówimy wtedy, gdy rodzice mieszkają w swoim ojczystym kraju, używają na co dzień języka ojczystego, ale w komunikacji ze swoimi dziećmi używają języka obcego (lub jeden z rodziców tak robi). Język obcy nie jest w tym wypadku dla żadnego z rodziców językiem ojczystym, jest językiem obcym, wyuczonym w szkole, na kursach, w pracy. Tak jest właśnie w…
-
Fakty dotyczące dwujęzyczności, które ukrywa przed nami rząd. Przeczytaj koniecznie i podaj dalej!
Tak się zastanawiałam, jakiej kwestii mogłabym poświęcić swój kolejny dotyczący dwujęzyczności wpis. Ponieważ w ostatnim czasie moja córka nie wykazała się żadnymi nadnaturalnymi umiejętnościami z zakresu niemieckiego, nie wymyśliła żadnych ciekawych zabaw i ciągle tylko memła ciastolinkę, postanowiłam zebrać kilka ciekawostek z sieci i stworzyć taki sobie niedługi luźny pościk. No to lecimy! Fakt nr 1 – Dwujęzyczność zaczyna się już w łonie matki. Dzieci, których mamy będąc w ciąży regularnie używały dwóch języków, mają większe predyspozycje do dwujęzyczności. Posiadają również mechanizm pozwalający im rozróżniać języki. Skąd to wiadomo, skoro noworodki są raczej mało rozmowne i same niewiele mówią? Otóż, maluszek, który jest czymś szczególnie zaintrygowany, wykazuje bardziej intensywny odruch…
-
Dziecko dwujęzyczne w domu – co ja z tego mam dla siebie?
Korzyści dla dziecka płynące z jego dwujęzyczności są raczej oczywiste. Na ten temat internet rozpisuje się na tysiącach stron i podstron (tutaj dobry przykład). Chciałabym w tym wpisie zebrać do kupy wszystko to, co ja jako rodzic oraz zwykły człowiek zyskuję z faktu, że moja córka jest dwujęzyczna. Maluch ma na chwilę obecną wprawdzie niecałe 2,5 roku, ale już teraz jestem w stanie stwierdzić, że też osobiście coś na tym ugrałam. A co? A na przykład to: Wzbogacenie własnego zasobu słów w języku obcym. Jako, że niemieckiego sama kiedyś musiałam się uczyć, nie znam go w stopniu doskonałym. Moja motywacja w rozwijaniu się na tym polu osłabła nieco wraz z…
-
Starsze dzieci też mają swoje sposoby na naukę języków obcych. Mam tu dla was dwie ciekawe historie.
Nie tylko małe dzieci mają łatwość przyswajania sobie języków obcych. Poznajcie historie Mateusza i Kuby. Mateusz Będąc młodą nauczycielką (zawód ten porzuciłam niemalże od razu po starcie) dostałam pierwszą klasę liceum profilowanego. Klasa ogólnie bardzo słaba, dzieciaki do niej należące ledwie uzbierały punkty, by się w tym liceum znaleźć. Lekcje niemieckiego wyglądały tak, jak się należało tego spodziewać: brak ochoty do nauki czegokolwiek, hałas, ogólne lekceważenie wszystkiego. Niełatwo było. W tym gronie abnegatów wiedzy wszelakiej wyróżniał się Mateusz. Był słaby ze wszystkich przedmiotów z wyjątkiem niemieckiego. Ale ta znajomość języka była dość specyficzna: niczego nie potrafił prawidłowo napisać ani przeczytać (i nie robił postępów), natomiast nawet nieźle mówił. Z błędami…
-
Czy trzeba mówić perfekcyjnie w obcym języku, by wychowywać dziecko dwujęzyczne?
Moim zdaniem nie. Ale trzeba mówić płynnie i swobodnie, nawet jeśli popełnia się błędy. Chodzi przecież o to, żeby maluch nie był świadomy, że się czegoś uczy, ale żeby naturalnie poprzez rozmowę i zabawę w bezpiecznym i przyjaznym miejscu jakim jest dom, nabywał umiejętności mówienia w dwóch językach. Sama jestem tego najlepszym przykładem. Mojej znajomości języka daleko do perfekcji i sama siebie nieraz poprawiam. A czy nawet w swym ojczystym języku wszyscy wyrażamy się poprawnie? Ilu to wokół nas niedouczonych memłoków międlących czapki w magistracie, bo gębę do urzędniczki trza otworzyć i w zrozumiały dla niej sposób myśli swe mroczne wyartykułować? Przecież i oni mają dzieci! I dzieci ich mówią…
-
Poznaj korzyści płynące ze znajomości języków obcych!
Po angielsku można dogadać się z ludźmi z całego świata. Po co temu biednemu dziecku jeszcze dokładać nauki? Tylko, że ja nie obciążam dziecka w żaden sposób. W czasie, w którym ona dopiero w ogóle uczy się mówić, nauka dwóch języków jednocześnie (ojczystego i obcego) nie jest dla niej żadnym obciążeniem, a sytuacją zupełnie naturalną. Z jej perspektywy niemiecki przecież nie jest językiem obcym. Słyszy go od zawsze i swobodnie go używa w kontakcie ze mną. Moim zdaniem, im więcej zna się języków obcych, tym lepiej. Chciałabym, żeby Kasia znała kilka języków. Nie zamierzam jej do tego zmuszać, ale będę jej kibicować w nauce jeśli tylko sama podejmie takie wyzwanie.…
-
Uczę dziecko w domu, zanim jeszcze pójdzie do szkoły. Polecam to wszystkim rodzicom!
Właściwie po co? Skoro i tak nauczy się w szkole? A angielskiego już w przedszkolu? A właśnie po to, żeby moja córka nie musiała się uczyć. To po pierwsze. Ileż to razy jako nauczycielka słyszałam teksty w stylu: „niemiecki nie jest do niczego potrzebny, ważniejszy jest angielski”, albo: „nie mam zdolności językowych”. Cóż, niektórzy naprawdę nie mają. Niektórym uczenie się języków obcych przychodzi z niemałym trudem, choćby nie wiem ile czasu spędzali na nauce. Są uzdolnieni w innych dziedzinach. Ale: czy znacie zdrowego czterolatka, który nie umie dobrze mówić? Przecież wszystkie dzieci perfekcyjnie przyswajają język rodziców, choćby nie wiem jak „nieuzdolnieni językowo” mieli okazać się w przyszłości. Ja nie wiem,…